E-book
10.76
drukowana A5
21.92
Homo demens

Bezpłatny fragment - Homo demens

Objętość:
51 str.
ISBN:
978-83-8273-038-8
E-book
za 10.76
drukowana A5
za 21.92

Stworzenie Kamila

Pierwszego dnia Bóg stworzył Kamila.

Przez następne pięć dni płakał.

Siódmego dnia Bóg

popełnił samobójstwo.

Egipskie ciemności

Lata chude

jak modelki Victoria’s Secret

wykrzywione w uśmiechu,

jak szpony demonów

zaciśnięte na duszy,

jak twarz w lustrze

naznaczona lękiem.


Lata chude,

wiotkie,

zgarbione,

które liczę w oczekiwaniu

na tłustą chwilę.

Osiemnaście

Pojawiły się wreszcie te dwie święte cyfry:

pierwsza dumnie wyprostowana,

druga jak postawiony symbol

nieskończonych możliwości.

Powieszę je sobie nad kominkiem,

by migotały ochoczo w rytm

trzaskającego drwa i butelek po szampanie.

Świętujmy, bowiem teraz wszystko

jest inne.


No może to podwórko takie samo,

ten sam dom, ta sama rutyna,

niezmienne pouczenia

wiszące nad głową.

A nuż zdobędę chociażby świat?


ŚWIAT ALKOHOLI DZISIAJ NIECZYNNY.


Cóż,

pierwsza cyfra to lizaczek,

druga — bałwanek.

Jasnowidz

Nikt nie płaci mi

za bycie niemistycznym jasnowidzem,

chociaż widzę więcej niż koledzy po fachu,

na przykład

całe moje przyszłe cierpienie,

być może tylko odrobinę domniemane,

odrobinkę

urojone.

Już nieraz przeżyłem dramat,

który się nie zdarzył;

umarłem na drodze,

którą nie szedłem.


Nikt nie rozumie, czemu płaczę,

bo w niealternatywnej rzeczywistości

mleko wciąż stoi w kartonie.

Idée fixe

Ta myśl ślini się, niezaspokojona,

a jej gorzki jad wypływa mi uszami.

Jest ze mną wiecznie złączona

wściekłym francuskim pocałunkiem.

Obściskujemy się na wykładach,

na zakupach i na urodzinach.


A ludzie tylko mówią:

„Przestań myśleć”.

Na blacie kuchennym

leży ku temu sposobność.

Soma

Leżę i pachnę.

No może trochę śmierdzę —

jak padlina —

oto zapach żywego obumierania.

W głowie ul,

w ciele ul,

żołądek użądlony,

jelita zaplatają się w warkocze,

a włosy trawią tłuszcze.


A wszystko zaczęło się od kamyczka w brzuchu —

potem to już tylko przerzuty sumienia,

zde-grado-prawo-nerwo-wanie

na cztery strony wewnętrznego świata.

Próbuję posłać w górę kolorowe balony myśli,

dać się wywiać w błękity,

ale ta skała jest

za ciężka.

Homo sociopaticus

Muszę być trochę socjopatą,

by nie wylać łez nad trząśniętą kroplą rosy;

by nie rozpaść się przez rozkład atomów;

by nie wykrwawić się od drzazgi w sercu;

by nie umrzeć ze strachu

w obliczu śmierci.


Muszę być trochę socjopatą,

by

nie

bolał

każdy

oddech.

Sekundy nadziei

W końcu wyrosła

na tym spróchniałym sercu

drobna

gałązka oliwna.

Czuję, jak nieśmiało

zieleni się,

wypuszcza owoce

i —

pęka.


Kropelka żywicy

spada

na dno duszy

z ginącym

echem.

Moja zażyła relacja z amerykanką

Leżę na tobie, rozmarzony.

Tyś moja ukochana

otomana.

Trwaj ze mną w błogim objęciu,

w ostatnim grzechu głównym.


Leżę na tobie, przytwierdzony.

Tyś moim gestapo,

kanapo.

Wiążesz mi ręce cyfrowymi kajdanami,

każesz wyglądać na świat

przez plazmowe okno.


Napisałbym jeszcze strofę,

ale już cały wrosłem

w sofę.

Cyberraj

„Oto daję wam wszelką roślinę

przynoszącą ziarno po całej ziemi…” —

mówił Bóg do Adama i Ewy,

do ich oczu spuszczonych

i twarzy oświetlonych

blaskiem Edenu w 4K.


W świecie bez ograniczeń

Adam i Ewa są połączeni —

samotnością.

Nienawiść

W dwutysięcznym nie było końca świata;

nie doczekaliśmy się go też dwanaście lat później.

On nadszedł dziś jako furiacki armagedon,

gdzie rzucałem w ludzi meteorytami.


Och, na pewno potem będę się śmiać,

że to był tylko niefrasobliwy zryw,

szczenięca gra w zbijaka —

lecz to były dwa ognie

w gniewnych oczach,

w zaciśniętych pięściach.


Na szczęście ludzie nie wyginęli,

tylko ja teraz trochę marznę

przez wewnętrzną epokę lodowcową.


Na razie skamieniałem,

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 10.76
drukowana A5
za 21.92